niedziela, 31 sierpnia 2014

#4 Mój plan treningowy + podsumowanie weekendu

Witam! Szybka notka bo pora już późna a jutro trzeba wstać. Szczerze powiem, że mój plan dnia jeszcze jest nie dopracowany ze względu na dość duże zmiany która następiła w moim życiu. Mianowicie, skończyłam roczny staż więc tymczasowo jestem bezrobotna, a pozatym mój starszy synek idzie do przedszkola, wiec jeszcze nie dopracowałam wszystkiego na tip top, dlatego dzisiaj podzielę sie z wami moim planem treningowym. Poniedziałek- zumba ok. 1 godziny Wtorek- rano abs, ćwiczenia siłowe i ogólne pocenie się i śmierdzenie; popołudnie/wieczór bieganie Środa- zumba Czwartek- tak samo jak wtorek Piątek - dla odmiany zumba :p Sobota- bieganie, dłuższy dystans Niedziela- dzień lenia :)
Podsumowanie weekendu: Sobota była wspaniała, wybrałam się z dziećmi na rowery. Korzystając z ostatnich chwil wakacji wybraliśmy na ścieżkę rowerową (kiedys poświęce jej całą notke) i nad jezioro. Pogoda piękna, wybiegaliśmy się, wyjeżdziliśmy i ogólnie było super. W niedzielę również chcieliśmy, niestety cały dzień padal deszcz :( Na dzisiaj to tyle. Pozdrawiam.

#3 Planowanie.

Witam!
Zgodnie z obietnicą, dzisiaj o planowaniu.
Często słyszę pytanie "skąd Ty bierzesz na to wszystko czas?".
Ano biorę, i to właśnie dlatego, że staram sobie wszystko starannie zaplanować. Nie ukrywam, że zaczęłam to robić dopiero jak postanowiłam biegać, mimo to już po tak krótkim mogę stwierdzić - bardzo to ulatwia życie.
Jak planować żeby bylo  dobrze?
Zasada jest prosta i sprawdzajaca się w każdym aspekcie: BEZ PRZESADY.
Po prostu ukladamy luźny plan dnia, bez przesadnej listy obowiązków (no chyba, że planujemy wesele albo jakaś inną  dużą impreze, ale ja nie o tym). Osoby bardziej szczegółowe mogą sobie określić ramy czasowe, ale też luźne np. od 14-15 a nie od 11:01 do 11:35. Da się to wytłumaczyć. Jeśli w naszym planie dnia znajduje sie pozycja "gotowanie obiadu" i ustalimy sobie, że zrobimy to między godziną 13 a 14, a mamy w planach ugotować zupę to wyrabiamy się wcześniej i mamy dodatkową chwilę na leniuchowanie lub zabawę z dzieckiem. Natomiast jeśli mąż zadzwoni z pracy i wymyśli pierogi Calzone, a niech jeszcze w trakcie przygotowania przyjdzie listonosz, sasiadka z góry albo zadzwoni kobitka z naszego ulubionego banku z propozycją kredytu-który-koniecznie-ale-to-koniecznie-musimy-wziac a nasz plan przewiduje co do minuty czas przeznaczony na gotowanie, to caly plan nam się sypie i jesteśmy w złym humorze.
Następna ważna rzecz to pamiętać żeby nasz plan był elastyczny. I oczywiście realny, nie róbmy z siebie męczenników ani superbohaterów, przecież nic się nie stanie gdy jakieś drobne sprawy przeniesiemy na jutro.
Sposobów na organizację czasu dnia są miliony, każdy znajdzie coś dla siebie. Można zaczynać dzień od tych najważniejszych spraw żeby mieć je z głowy lub od pierdół zeby móc sie skupić.
A jak ma fizycznie wyglądać taki plan? Nie ma odpowiedzi bo, to też indywidualna sprawa. Może byc tabelka narysowana na kartce, kalendarz, zeszyt, tablica korkowa, mageczetyczna, ja osobiscie preferuję telefon.
Na chwilę obecną chyba wystarczy moich wywodów :) Mam nadzieję, że chociaz trochę pomoglam. Później dodam swój plan dnia oraz podsumowanie weekendu :)
Pozdrawiam.

piątek, 29 sierpnia 2014

#2 Kilka słów o: mnie, bieganiu i tak.ogólnie.

Zacznę może od początku. Mam na imię Magda. Pewna mądra zasada mówi, że kobiet się o wiek nie pyta, więc na chwilę obecną tego się trzymajmy :)
W życiu każdego człowieka przychodzi taki czas, że siada i myśli " trzeba coś zmienić". I również tak było w przypadku mojej osoby. Wiadomo, czasy ciężkie, a jedzenie samo do lodówki nie wejdzie, a prądu chomik nie produkuje (który swoją drogą jeść też musi :P). Siedziałam i dumałam i wreszcie wpadłam na genialny pomysł IDĘ DO WOJSKA! No właśnie, czasy w-fu w szkole dawno za mną, praca biurowa, aktywności tyle co naprawdę trzeba, bez przesady oczywiście, a w wojsku testy sprawnościowe trzeba zdać. Hmmm.
Pora wziąć się za siebie! No i w sumie jakby zniknęło kilka centymetrów tu i ówdzie to plus dodatkowy.
Domyślić się można co się stało. Wzięłam moje buciki, firmowe, ładne, wygodne, trochę wysłużone, ale czego się spodziewać, toć buty służą do chodzenia to i się zużywają i poszłam na swój pierwszy. Miło wspominam ten dzień :) Doszłam do wniosku - kurczę chyba właśnie mi tego brakowało. Na drugi dzień wszędzie miałam zakwasy. Dosłownie wszędzie, nawet w miejscach w którym nie wiedziałam, że można mieć zakwasy. I to było piękne, naprawdę, czułam tą zmianę która we mnie zaszła :) I tak jeden dzień, biegania, drugi, trzeci i następny. W końcu doszło do tego, że upiornie bolała mnie kostka. No cóż, mądry polak po szkodzie.
Pora najwyższa trochę poczytać (o tym co czytam będzie osobna notka).
Szczerze powiem, to bieganie to trudna sprawa. Okazało się że wszystko robię źle, zaczynając od lądowanie poprzez trzymanie rąk po oddychanie. Dosłownie wszystko.
Dziwne, niby człowiek biega od zawsze, a tu zaskoczenie - biega, a jednak nie potrafi.
Niby źle, ale z drugiej strony dobrze - zawsze to okazja do rozwijania i doskonalenie swojej osoby.

Pytanie: co według mnie jest najważniejsze dla początkującego biegacza?
Odpowiedź brzmi - planowanie.
I o tym będzie następny post.
Pozdrawiam :)

czwartek, 28 sierpnia 2014

#1 na dobry początek :)

Witam wszystkich których tu zaprosiłam i wszystkich którzy trafili tu przez przypadek :)
Witam serdecznie i mam nadzieję, że zostaniemy razem na dłużej.
Zdaje sobie sprawę, że jeśli trafiłaś/łeś tutaj poszukujesz konkretnych i przydatnych informacji. Ale to co tutaj znajdziesz będzie trochę inne. Mianowicie jestem osoba, która zaczyna swoja przygodę zwaną bieganiem. A po co mi blog ? Wiadomo przecież, pamięć ludzka lubi zawodzić a miło przypomniec sobie to i owo :)
Notatki będą osobiste, będzie to historia osoby, która niedawno zaczęła biegać, ale już dostała na tym punkcie świra :)
Pozdrawiam.
M.